Strony

niedziela, 29 stycznia 2017

Od Colin'a CD Yoonseok

Nieco speszyła mnie prośba o numer telefonu, moje zabawy w dziewczynę musiałyby się na tym skończyć. Nie miałem zbyt dużo czasu na wywody, gdyż zadzwonił dzwonek i musiałem schować telefon by udać się na lekcje. Czekały mnie jeszcze cztery godziny w tym dusznym walącym się budynku. Spoglądałem na zakurzone parapety gdy nagle rozbrzmiał dzwonek- a lekcja trwała dopiero dziesięć minut. Potem drugi. Wszyscy podnieśliśmy się z krzeseł ustawiając się przy wejściu. Nasza spanikowana matematyczna biegała licząc nas raz po raz przy akompaniamencie trzeciego dzwonka.Wyszliśmy z klasy ślimaczym tempem pewni że to kolejne ćwiczenia pożarowe na których punkcie dyrektorka miała chyba obsesję. Nauczycielka była tu nowa, to chyba jej pierwsza udawana ewakuacja więc cały czas nas pospieszała prawie krzycząc. Niekontrolowanie złapałem nauczycielkę za ramię, miałem dość tego że się tak plącze. -Niech się Pani uspokoi, to tylko ćwiczenia. -Niska brunetka zmierzyła mnie swoimi oczami w kolorze żelaza po czym złapała mnie za koszulkę sprowadzając do swojego poziomu. -To.nie.ćwiczenia. -Wycedziła przez zęby i wtedy usłyszeliśmy szarpaninę na piętrze. Przyspieszając kroku wszyscy znaleźliśmy się na zewnątrz budynku w samych bluzkach, tylko nieliczni mieli bluzy a na dworze było jakieś pięć- sześć stopni powyżej zera. Od razu zwróciłem uwagę na wóz policyjny stojący przed głównym wejściem.
-Alarm bombowy? -Mój kumpel Thomas w jakiś magiczny sposób pozbył się swojej bluzy i teraz próbował się jakoś ogrzać przywierając do mnie. -Może. Gdzie twoja bluza?
-Oddałem Mari. -Wyszczerzył się licząc widocznie na aprobatę z mojej strony.
-Przytulenie jej byłoby lepszą strategią. -Mruknąłem na co blondyn zrobił wielkie oczy. 
-Ch*lera, masz rację. - Nie spuszczałem wzroku z radiowozu, w końcu drzwi szkoły otworzyły się i funkcjonariusze wyprowadzili jakiegoś chłopaka, nie znałem go. Nie zdążyłem się mu przyjrzeć, niespodziewanie poczułem uderzenie ciepła na moim brzuchu. Zorientowałem się że to moja przyjaciółka Amy w swoim różowym, futrzanym, okropnym sweterku. -Jesteś cały, matko jak się przestraszyłam.
-Gdybyś nie zauważyła jest cały i prowadzimy konwersację a ty chamsko się wcięłaś. -Warknął Thomas, dziewczyna jedynie ścisnęła mnie mocniej w talii.
-Nie będę się z tobą kłócić bo jesteś bezużyteczny. -Mruknęła posyłając mu spojrzenie spod wilka. Blondyn urażony nawiązał ze mną kontakt wzrokowy po czym widocznie poszedł odebrać swoją bluzę od klasowej piękności. -Poszedł sobie?
-Poszedł, możesz zabrać ze mnie to sztuczne futro. -Ten materiał naprawdę mnie obrzydzał, nie wiem co ona w nim widziała.
-Ten chłopak to pierwszak, podobno próbował zaciupać kolegę z klasy. -Mruknęła gdy zauważyła z jaką determinacją spoglądam na miejsce wydarzenia. -TRAGEDIA SIĘ WYDARZYŁA! -Krzyknęła łapiąc mnie za koszulkę w ten sam sposób co wcześniej nauczycielka ale mniej delikatnie po czym zbliżyła głowę do mojego ucha. -Pamiętasz jak ci mówiłam o moim planie żeby powiedzieć Marcie że ją kocham,prawda? 
-Nawijałaś o tym do porzygu. -Stwierdziłem zgodnie z prawdą.
-No i chciałam ją dzisiaj zaprosić na ten koncert ale boję się że przez tą akcję mi nie wyjdzie...
-Więc chciałaś mnie wystawić i zostawić tam samego. -Prychnąłem. -Doszły już bilety?
-To w imię miłoośćiii. -Jęknęła wieszając się na moich biednych nadwyrężonych ramionach. -Powinieneś sprawdzić skrzynkę zanim się rozpada.
Nauczyciele zarządzili powrót na lekcje więc dołączyłem do swojej klasy na migracji do sali.
Lekcje się skończyły, wychodząc ze szkoły wyjąłem telefon by odpisać Yoonseok'owi.
Connie: ### ### ### Teraz z twoim telefonem w porządku :>
Nie miałem zbyt dużo czasu więc postanowiłem nie wracać do domu przed pracą. Zdążyłem zjeść coś na szybko po czym udałem się z plecakiem do pracy. Moja szefowa była nieco niedołężną staruszką więc wykorzystywała mnie w każdej pracy która wymagała podniesienia czy przyniesienia czegoś. Założyłem biały fartuch który służył za uniform po czym zacząłem wynosić przygotowane wianki na wystawę. Drzwi otworzyły się z hukiem po czym wpadła Amy. Była roztrzęsiona, rozmazana a łzy kapały jej na ten okropny sweter sklejając futro z różowej pantery. Podniosłem się spoglądając na przyjaciółkę.
-Odrzuciła mnie. -Chlipała. -Powiedziała że jestem odrażająca. -Zaprowadziłem ją na zaplecze. Znajdowało się tam pełno kwiatów, było ciemno, wilgotno i wokół unosił się bardzo mocny zapach. -Też chciałabym kochać chłopaka ale nie mogę, nie potrafię. -Dziewczyna zużyła prawie całe pudełko chusteczek cały czas wybuchając płaczem od nowa.
~...~
Jakimś cudownym trafem moja szefowa nic nie powiedziała na zapłakaną licealistkę na jej zapleczu. Siedziała tam aż do końca mojej zmiany (jeśli tak to można nazwać) wyszliśmy koło godziny 21 i odstawiłem płaczkę do domu. Następnie wróciłem do domu przy okazji sprawdzając skrzynkę. Doczekałem się swojego biletu, postanowiłem od razu się pochwalić.
Connie: Zgadnij kto jedzie na najbliższy koncert Sam'a ~♪

<Yoonseok?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz