Obudziłem się. Obok mnie spała moja, kolejna dziewczyna na jedną noc. nie byłem nawet pewien, jak miała na imię. Annie? Nie. Ona była poprzednio. Nie ważne, jak się nazywała. I tak zaraz zginie.
Korzystając z tego, że jeszcze spała, poszedłem zjeść śniadanie. Miałem duży, własny dom, oczywiście od starych.
Wziąłem dwie kromki chleba tostowego, włożyłem ser miedzy nimi i kanapka wylądowała w opiekaczu. Czekając na tosta, usiadłem przy stole i zacząłem przeglądać Instagrama.
- Witaj - usłyszałem z końca jadalni. Oczywiście to moja kochanka.Wstałem, żeby wyjąć kanapki swoim największym nożem.
- Cześć - powiedziałem gryząc grzankę.
- Czy mam po tej nocy, rozumieć, że jesteśmy oficjalnie razem?- spytała zadowolona dziewczyna.
Podszedłem do niej powoli, szczerząc się i ją przytuliłem.
- Oczywiście. Póki śmierć nas nie rozłączy - zaśmiałem się i spojrzałem jej w oczy. Widać w nich było strach, ale na twarzy nadal widniał uśmiech. Uwielbiałem patrzeć w oczy swoich ofiar. Podniecało mnie to. To przerażenie, kiedy dowiadują się, że zaraz zginą. Patrzyłem jeszcze chwilę, mocno ją trzymając i wreszcie wbiłem jej nóż w plecy. Wzięła głęboki, szybki oddech i opadła w moje ramiona. Wyjąłem ostrze i lekko odłożyłem ciało na podłogę. Usiadłem przy stole, aby skończyć kanapkę, jednak od razu zadzwonił dzwonek. Skierowałem się do drzwi i spojrzałem przez wizjer. Oczywiście to moja ekipa.
- Chwila! - krzyknąłem i poszedłem posprzątać, po morderstwie. Umyłem ręce po krwi, schowałem ciało do schowka i zadzwoniłem do sprzątaczki.
- Halo? - usłyszałem z słuchawki.
- Pani Camb, przyjdzie dziś pani?
- Znowu miał pan krwotok?
- Tak... Okropna choroba...
- Dobrze, przyjdę.
- Klucze pod wycieraczką - oznajmiłem pod koniec i poszedłem do paczki.
<Chciałby ktoś?>
Wziąłem dwie kromki chleba tostowego, włożyłem ser miedzy nimi i kanapka wylądowała w opiekaczu. Czekając na tosta, usiadłem przy stole i zacząłem przeglądać Instagrama.
- Witaj - usłyszałem z końca jadalni. Oczywiście to moja kochanka.Wstałem, żeby wyjąć kanapki swoim największym nożem.
- Cześć - powiedziałem gryząc grzankę.
- Czy mam po tej nocy, rozumieć, że jesteśmy oficjalnie razem?- spytała zadowolona dziewczyna.
Podszedłem do niej powoli, szczerząc się i ją przytuliłem.
- Oczywiście. Póki śmierć nas nie rozłączy - zaśmiałem się i spojrzałem jej w oczy. Widać w nich było strach, ale na twarzy nadal widniał uśmiech. Uwielbiałem patrzeć w oczy swoich ofiar. Podniecało mnie to. To przerażenie, kiedy dowiadują się, że zaraz zginą. Patrzyłem jeszcze chwilę, mocno ją trzymając i wreszcie wbiłem jej nóż w plecy. Wzięła głęboki, szybki oddech i opadła w moje ramiona. Wyjąłem ostrze i lekko odłożyłem ciało na podłogę. Usiadłem przy stole, aby skończyć kanapkę, jednak od razu zadzwonił dzwonek. Skierowałem się do drzwi i spojrzałem przez wizjer. Oczywiście to moja ekipa.
- Chwila! - krzyknąłem i poszedłem posprzątać, po morderstwie. Umyłem ręce po krwi, schowałem ciało do schowka i zadzwoniłem do sprzątaczki.
- Halo? - usłyszałem z słuchawki.
- Pani Camb, przyjdzie dziś pani?
- Znowu miał pan krwotok?
- Tak... Okropna choroba...
- Dobrze, przyjdę.
- Klucze pod wycieraczką - oznajmiłem pod koniec i poszedłem do paczki.
<Chciałby ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz