Strony

piątek, 13 stycznia 2017

Od Sol CD Nicholas

Zostawił mnie samą we własnym mieszkaniu. To zaufanie, czy bezmyślność? Miałam nadzieję, że jednak mi ufa...
Siedziałam na kanapie, zastanawiając się nad tym i pijąc gorące kakao. Wreszcie, kiedy kubek był pusty, wstałam i zaczęłam oglądać jego trofea na półkach. Wzięłam, wrzeźbioną z drewna głowę kobiety, wielkości dłoni. Była piękna. Spojrzałam na inne figurki. Mężczyzna, sowa, pies, modliszka. Na końcu był nóż, ale tym razem prawdziwy. Wzięłam go, kawałek drewna i zaczęłam skrobać.


Po trzydziestu minutach, wszedł Nicholas. Spojrzał na mnie i na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Pewnie sądził, że pójdę do domu, ale rzeźbienie było naprawdę wciągającym zajęciem.  Wstałam i pokazałam mu moje "dzieło". Miała to być żmija, ale chyba nie miałam do tego talentu.
- Czy to jest gówno? - zaśmiał się chłopak
- Właściwie to miał mi wyjść wąż...
- Prawie ci się udało...

<Nicholas? #brakweny>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz