Zostawił mnie samą we własnym mieszkaniu. To zaufanie, czy bezmyślność? Miałam nadzieję, że jednak mi ufa...
Siedziałam na kanapie, zastanawiając się nad tym i pijąc gorące kakao. Wreszcie, kiedy kubek był pusty, wstałam i zaczęłam oglądać jego trofea na półkach. Wzięłam, wrzeźbioną z drewna głowę kobiety, wielkości dłoni. Była piękna. Spojrzałam na inne figurki. Mężczyzna, sowa, pies, modliszka. Na końcu był nóż, ale tym razem prawdziwy. Wzięłam go, kawałek drewna i zaczęłam skrobać.
Po trzydziestu minutach, wszedł Nicholas. Spojrzał na mnie i na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Pewnie sądził, że pójdę do domu, ale rzeźbienie było naprawdę wciągającym zajęciem. Wstałam i pokazałam mu moje "dzieło". Miała to być żmija, ale chyba nie miałam do tego talentu.
- Czy to jest gówno? - zaśmiał się chłopak
- Właściwie to miał mi wyjść wąż...
- Prawie ci się udało...
<Nicholas? #brakweny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz