Od Nicholasa CD Sol

Kolejne spotkanie. Sporo osób nazwałoby to zapewne przeznaczeniem, ale dla mnie to po prostu przypadek. Zdarza się.
- Nicholas. - odpowiedziałem krótko. Skierowałem się do domu, słysząc, że idzie za mną. Nie było daleko,  więc chyba nie zamarzła po drodze. W każdym razie, gdy weszliśmy do środka, rzuciłem jej gościnne kapcie - tak, mam coś takiego, i sam się dziwię.
- Siadaj na kanapie w pokoju. - powiedziałem, ściągając bluzę. - Tylko uważaj, może tam leżeć drewno, względnie jakiś śrubokręt. - dodałem pół serio. Naprawdę czasem leżało tam takie coś... Ale rozpierduchy nie ma, o nie
Najpierw poszedłem do szafy. Znalazłem tam jakiś koc. Wróciłem się i jej go rzuciłem, uważając, by nie strącić żadnej z figurek ustawionych na półkach przy drzwiach. Sporo się napracowałem by wyrzeźbić te wszystkie zwierzęta, kwiaty i drzewa,  a niektóre były bardzo delikatne....
Poszedłem do kuchni. Co lubią istoty płci słabej? Emm... Kakao? Jak nie, to ma pecha.
Sobie zrobiłem mocną kawę. Gdy mleko się podgrzało wlałem je do kubka i dodałem proszek. Zamieszałem i zaniosłem jej napój, po czym pijąc kawę usiadłem na fotelu.

< Sol? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^