Od Carmine CD Elizabeth

Huhu, będzie ciekawie..
- Jeszcze pytasz? - zachichotałam, tanecznym krokiem zajmując miejsce po drugiej stronie mężczyzny. - Skoro już się oficjalnie przedstawiamy, to jestem Carmine. I też byłabym bardzo wdzięczna, gdybyś nikomu o mnie nie powiedziała.... Mogłoby przeszkodzić mi to w wykonywaniu zawodu. - oznajmiłam beztrosko, nie wdając się w szczegóły. - A teraz prowadź, pobawimy się tym naszym Kenem... Zapewne ma też więcej do pokazania niż te wszystkie lalki. - mruknęłam już bardziej do siebie.

Gdy byliśmy na miejscu zaczęłam przyglądać się wszystkiemu, myśląc jak można przyjemnie czegoś użyć, oczywiście nie dla tej wciąż bezwładnej żałosnej istoty na stole. Całkowicie mnie to pochłonęło.
Złapałam dziwne coś, przypominające klucz francuski.
- Wydłubiemy mu tym oko? A może ukręcimy klejnoty? Ooooo, albo zrobimy i to, i to i zamienimy je miejscami? Ciekawie by to wyglądało. - odkleiłam nerwowym ruchem kilka kropek zaschniętej krwi od skóry ręki. Było ich jednak dużo więcej. - Przydałby się prysznic... O, jaka fajna! - chwyciłam groźnie wyglądającą piłę. - Utniemy mu tym niewymowne? Chętnie to zrobię...

Wreszcie zaczął się budzić. Zebrało mi się na żarty, więc usiadłam przy jego głowie i nachyliłam się nad nim i gdy tylko otworzył oczy zamruczałam:
- Dzień dobry kochasiu, wyspałeś się?
Wyglądał jakby miał dostać zawału. Zaśmiałam się cicho i wyprostowałam, odwracając do Elizabeth.
- Zaczynaaaaamy?

< Elly? Jednak nie chciało mi się czekać do rana xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^