Strony
poniedziałek, 30 stycznia 2017
Od Yoonseok'a CD Colin
niedziela, 29 stycznia 2017
Od Colin'a CD Yoonseok
sobota, 28 stycznia 2017
Od Ran CD Luciel
Od Yoonseok'a CD Colin
piątek, 27 stycznia 2017
Od Colin'a CD Yoonseok
wtorek, 24 stycznia 2017
Od Luciel'a CD Ran
niedziela, 22 stycznia 2017
Od Ran
czwartek, 19 stycznia 2017
Od Yoonseok'a CD Colin
Od Colin'a CD Yoonseok
środa, 18 stycznia 2017
Od Colin'a
Od Yoonseok'a CD Colin
wtorek, 17 stycznia 2017
Yoonseok Lee
Colin Willey
piątek, 13 stycznia 2017
Od Elisabeth CD Toby/Carmine
Od Sol CD Nicholas
czwartek, 12 stycznia 2017
Od Toby'ego
Wziąłem dwie kromki chleba tostowego, włożyłem ser miedzy nimi i kanapka wylądowała w opiekaczu. Czekając na tosta, usiadłem przy stole i zacząłem przeglądać Instagrama.
- Witaj - usłyszałem z końca jadalni. Oczywiście to moja kochanka.Wstałem, żeby wyjąć kanapki swoim największym nożem.
- Cześć - powiedziałem gryząc grzankę.
- Czy mam po tej nocy, rozumieć, że jesteśmy oficjalnie razem?- spytała zadowolona dziewczyna.
Podszedłem do niej powoli, szczerząc się i ją przytuliłem.
- Oczywiście. Póki śmierć nas nie rozłączy - zaśmiałem się i spojrzałem jej w oczy. Widać w nich było strach, ale na twarzy nadal widniał uśmiech. Uwielbiałem patrzeć w oczy swoich ofiar. Podniecało mnie to. To przerażenie, kiedy dowiadują się, że zaraz zginą. Patrzyłem jeszcze chwilę, mocno ją trzymając i wreszcie wbiłem jej nóż w plecy. Wzięła głęboki, szybki oddech i opadła w moje ramiona. Wyjąłem ostrze i lekko odłożyłem ciało na podłogę. Usiadłem przy stole, aby skończyć kanapkę, jednak od razu zadzwonił dzwonek. Skierowałem się do drzwi i spojrzałem przez wizjer. Oczywiście to moja ekipa.
- Chwila! - krzyknąłem i poszedłem posprzątać, po morderstwie. Umyłem ręce po krwi, schowałem ciało do schowka i zadzwoniłem do sprzątaczki.
- Halo? - usłyszałem z słuchawki.
- Pani Camb, przyjdzie dziś pani?
- Znowu miał pan krwotok?
- Tak... Okropna choroba...
- Dobrze, przyjdę.
- Klucze pod wycieraczką - oznajmiłem pod koniec i poszedłem do paczki.
<Chciałby ktoś?>
wtorek, 10 stycznia 2017
Od Carmine CD Amin /możliwa treść +18\
- Choooodź, kotku... - złapałam go za poły koszuli i pociągnęłam do góry. Udało mi się znów usadzić go na łóżku, tak, że nie mógł mi już uciec. Mogłam teraz spokojnie działać.
Szybo i sprawnie pozbawiłam go ubrania powyżej pasa. Znów wpiłam się w jego usta, by zapobiec ewentualnym protestom.
Usiadłam na jego kolanach, przyciskając się do jego ciała. Czułam, że już na niego działam...
- No i co, nie jest tak strasznie, nie? - zamruczałam. - Nie trzeba było się tak opierać...
Nachyliłam się nad jego uchem i złapałam za nie zębami. Lekko za nie pociągnęłam, jednocześnie rozpinając jego spodnie.
Zachowywał się strasznie biernie... Nie lubię tak.
Złapałam jego dłonie i położyłam na swoim brzuchu, i przesunęłam wyżej, na piersi. Sama zaczęłam błądzić dłońmi po jego torsie, próbując skłonić go do działania, co szło opornie. Wreszcie po prostu pociągnęłam go na siebie, lądując na plecach. Wisiał teraz nade mną, jedną ręką opierając się o materac, a drugą wciąż trzymając na mojej piersi. Nie wyglądał już na tak przerażonego jak na początku.
Oplotłam go nogami w pasie, jednocześnie stopami ciągnąc za jego spodnie, z zamiarem ściągnięcia ich.
Gdy zimną stopą dotknęłam jego teraz już wyeksponowanego pośladka, drgnął. Do tego, wyraz strachu w jego oczach zastąpiła iskra...
Przyciągnęłam do siebie jego twarz, całując go ponownie. Odwzajemnił to, wreszcie. Jego palce na moim ciele też zaczęły nieśmiało ożywać, mrrr...
< Amin? >
Od Amina CD Carmine
Szybko zwinąłem się z łóżka.
-Widzi Pani...Bo ja nie jestem zainteresowany taką relacją.-Odparłem szczerze wstając. Nalałem sobie jeszcze wina. Kiedy się odwróciłem już stała za mną. Podałem jej kieliszek i szybko umknąłem na bok-Rozumie Pani, ja po prostu zostałem, hm... Wrobiony w to spotkanie. Cieszy mnie widok Pani wdziękòw, nawet trudno oderwać od nich wzrok...-Znów się do mnie zbliżała.-... ale ja nie skorzystam z Pani usług. Bardzo dziękuję za fatygę, ale no niestety. Ja nie skorzystam.-Odwróciłem się do niej plecami w celu wyjścia z pokoju kiedy poczułem jej ramię na wysokości swojego pasa. Zanim zamknęła mnie w swoim uścisku wykręciłem się tanecznym krokiem i spojrzałem na nią szybko. Chyba ją to bawiło. Mierzyłem ją wzrokiem robiąc spokojne i powolne ruchy w tył. Jakbym spotkał dzikie niebezpieczne zwierzę. Zaczęła iść w moją stronę będąc krok przede mną. Zaczął się taniec.. W końcu znowu wylądowałem na łóżku a ona szybko usiadła mi na nogach odkrywając ramiona.
-Więc jednak nie jestem taka ładna skoro śliczny książę mnie unika.
-To nie tak, ja wcale... Czy może Pani ze mnie zejść, nie życzę sobie aby naruszała Pani moją przestrzeń osobistą.
-Co tak oficjalnie książę, jestem Carmine.-Przedstawiła się pochylając się do mojego ucha. Chciałm ją od siebie odsunąć i niefortunnie złapałem ją za jej biust.-Mmm, moje imię Cię tak zachęciło?-zaśmiała się uroczo. Szybko wziąłem się w garść i zepchnąłem ją łagodnie ale stanowczo. Usiadłem na skraju łóżka koło szafki nocnej i przeczesałem włosy palcami. Usłyszałem szelest szaty i ruch na łóżku. Kiedy się odwróciłem leżała nago machając jedną nogą lekko. Z wrażenia spadłem z łóżka co skomentowała cichym śmiechem.
-Co Pani robi?!
-Carmine, nie Pani.-Poprawiła mnie.-Rozluźnij się i poddaj swoim zmysłom. Wiem, że chcesz mnie dotknąć, więc chodź i nie wahaj się już dłużej.-Odwróciłem wzrok, jest kobietą a ja obcym mężczyzną. Usłyszałem jak porusza się na łóżku i odwróciłem wzrok zaciekawiony. Złączyła nasze usta w namiętnym pocałunku. Zaskoczony poddałem się jej jak lalka. Co się dzieje...?
< Carmine? >
poniedziałek, 9 stycznia 2017
Od Carmine CD Amin
Uhhuhu, dżentelmen w każdym calu. Naprawdę, prawdziwe wyzwanie
Usiadłam, chwyciłam w wolną dłoń drugi kieliszek z winem, po czym wstałam. Ruszyłam w jego kierunku.
Cofnął się o mały krok. Na szczęście tylko o jeden, nie miałam ochoty go gonić.
Wsunęłam mu kieliszek w dłonie. Swój uniosłam i w skupieniu upiłam mały łyk, uparcie patrząc mu w oczy. To zawsze działało...
Nie zawiodło mnie i tym razem. Automatycznym ruchem również się napił, połykając całe wino w kilku łykach. Wtedy skierował się do stolika, by odstawić naczynie... Dokładnie jak chciałam.
Stał teraz przy łóżku, a ja oddzielałam go od reszty pokoju. Teraz nie miałam nic przeciwko temu, by się cofał.
Odstawił kieliszek i odwrócił się do mnie. Stałam tuż za nim, bardzo blisko. Z bliska wyglądał jeszcze lepiej..
- Powiedz, tak bardzo obrzydza cię myśl o mnie? - zrobiłam najbardziej rozpaczliwą minę, na jaką było mnie stać. Również odstawiłam kieliszek i oblizałam wargi.
Jeszcze jeden krok, i z udawaną nieśmiałością położyłam dłonie na jego piersi. Powolutku spychałam go na łóżko...
Wreszcie na nie opadł, z oczami okrągłymi ze zdziwienia. Jakie to zabawne, że tak potężny, silny mężczyzna poddaje się słabej kobiecie... Ale to też urocze.
- Przystojniak z ciebie... Mała próba nie zaszkodzi, nie?
< Amin? x3 >
Od Amina CD Carmine
Obudziłem się rano rześki i wypoczęty. Wyszedłem z łóżka i ruszyłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i owinięty ręcznikiem w pasie oraz drugim narzuconym na włosy poszedłem się w coś ubrać. Myślę, że granatowe jeansy i gładka jasna koszula to dobry pomysł. Zapiąłem mankiety i boso zszedłem na dół do jadalni. Przywitałem się ze wszystkimi i usiadłem do śniadania. Już dawno kazałem usunąć bogato zastawiony stół i podać tylko odpowiednią porcję. Postanowiłem zjeść cynamonowe płatki z mlekiem, wypić szklankę soku a potem iść poćwiczyć łucznictwo.
Po treningu około godziny 12 zszedłem na drugie śniadanie i herbatę.
-Mam dziś dla Ciebie niespodziankę Paniczu-Zwrócił się do mnie mój osobisty kamerdyner nalewając mi herbaty.
-Cóż to takiego przyjacielu?
-Dziś staniesz się mężczyzną.
-To znaczy?-zdziwiłem się.
-Zobaczysz. Na razie się tym nie przejmuj i zajmij się ulubionymi czynnościami.
-No dobrze.-Odparłem i wstałem do psów. Cały dzień spędziłem na spacerze po mieście i wizycie w prywatnej bibliotece. Pod wieczór zawołano mnie pod drzwi mojej sypialni.
-Czeka na Ciebie kobieta Paniczu, zadba o Ciebie i zadowloli. Będziesz się czuł dobrze, to profesjonalistka.
-Co? Co masz na myśli?! Ja nigdzie, ej...!-Wepchnęli mnie do pokoju gdzie na łóżku leżała piękna kobieta, w moim wieku. Miała niezwykłe włosy, jednym słowem była piękna. Patrzyłem na nią chwilę zdziwiony a potem szybko wyprostowałem się i przywitałem ją z uśmiechem.
-Dobry wieczór Pani. Chyba zaszło jakieś nieporozumienie. Cóż... Hm, chyba nie skorzystam z Pani usług.
-Nie podobam Ci się?-Zapytała tylko głośno.
-Nie, skądże. Jest Pani taka śliczna i piękna.
-Więc w czym problem? Rozluźnij się i pozwól mi działać.
Co? W co oni mnie wpakowali?!
<Carmine?>
niedziela, 8 stycznia 2017
Od Carmine CD Amin
- Uh, ale ciemno... - mruknęłam sama do siebie, zagryzając wargę. Właśnie polowałam na jakiegoś nadzianego dupka, by zręcznie pozbawić go sporej sumki, a może i całego portfela. Albo życia. Zależy, jaki będzie, hmm...
Obiema dłońmi przytrzymywałam na głowie cieniutki szal, dający mimo wszystko sporo ciepła. Strasznie wiało, przemarzły mi uszy... Niewdzięczna praca.
Podczas gdy dreptałam po chodniku przy głównej drodze, a latarnie dawały stanowczo zbyt mało światła, usłyszałam za sobą cichutki szum opon na drodze. Zbliżał się do mnie, a gdy kątem oka zauważyłam, że się ze mną zrównał, zwolnił. Jechał teraz tuż obok mnie.
Mmm, ładne auto, wygląda bogato... Zza czarnych szyb co prawda nic nie widać, ale najwyraźniej ten ktoś ma coś do mnie.
Zatrzymałam się, samochód również. Okno otworzyło się bezszelestnie. Za kierownicą siedział taki łysol w ciemnych okularach... Koleś, ty coś wogóle widzisz?
- Czysta? - padło pytanie. Wskaźnik wartości natychmiast poszybował w górę, takie pytanie pada rzadko... Ale mnie osobiście to obraziło
- Oczywiście że tak! - prychnęłam. Niby tylko pytanie, ale o dziewuszkę z jakimś paskudztwem łatwo, ja bym sobie nigdy na to nie pozwoliła... - Jestem warta swojej ceny!
- ...Wsiadaj. - uaaaa, ale gadatliwy! Ale autko i tak fajne, więc będę tak łaskawa i wsiąde.
Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, pojazd ruszył
- Dokąd jedziemy?
- Potraktuj to jako zadanie specjalne. Młody, niedoświadczony mężczyzna. - po tych krótkich wyjaśnieniach wnioskowałam, że pewnie facet jest brzydki jak noc, a to jego sługus. Aaaale, gdy wymienił kwotę, użyłam swojego najpiękniejszego uśmiechu. O taaak, tak może być. To takich pięć, sześć grubych portfeli plus biżuteria... - Oczekiwana jest pełna dyskrecja.
- Tak, tak. Nigdy nie zdradzam żadnych szczegółów.. - machnęłam ręką. Nie miałam nawet komu tego zdradzać.
Po kilku minutach jazdy moim oczom ukazała się spora hacjenda. Było coraz ciekawiej
Prowadzono mnie przez wielkie korytarze, do jeszcze większego pokoju. Śliczne łóżko... Ale moje i tak lepsze. Te słupki i rzeźbienia nie są w moim stylu.
Miałam się rozgościć, usiąść i poczekać. No spoko.
Zrzuciłam buty i szal, doprowadzając do porządku gruby warkocz, spleciony ze wstążkami. Karminowymi, odpowiadającymi mojemu imieniu...
Na szafce obok łózka stała karafka z czerwonym winem, i dwa pięknie zdobione kieliszki. Szkło, w drewnianej oprawie, zdobione srebrem...? Ciekawe.
Nalałam wina do obu. Jeden ujęłam delikatnie w palce i upiłam kilka łyków. Wyśmienite...
Opadłam na łóżko, na wpół leżąc i opierając się na łokciach. Uniosłam kieliszek i obserwowałam refleksy, jakie światło lampy zostawiało w trunku....
Drzwi się otworzyły, usłyszałam strzępki rozmowy. Najpierw weszła jakaś baba, to znaczy postawiła stopę w progu, i zaraz się cofnęła, wpychając do środka mężczyznę...
Uuu, wcale nie jest brzydki... Nawet... Przystojny, mrrr....
< Amin? Opko w tempie ekspresowym ^^ >
Amin Samiya
Od Carmine CD Elizabeth
- Hmm, teraz? Nie wiem.... Ale skoro klub otwarty, to może chwilkę tu pomyszkuje, a potem do domu... Albo i już do domu, bo muszę sukienkę wyprać.. - westchnęłam. Dużo będzie roboty, wszystkie suknie prałam ręcznie. - Tak więc, mykam. Może się jeszcze spotkamy, może w takich okolicznościach, jak dzisiaj, albo jako wrogowie... W tym mieście nic nie jest jasne. - pomachałam jej, i lekkim krokiem ruszyłam do domu. Byłam troszkę zmęczona, chciałam się rozebrać, nażreć się słodyczy, napić ciepłej herbatki i położyć do łózka. Potem może jeszcze poczytać, i wreszcie iść spać, tak wcześnie nad ranem.
Po raz kolejny rozebrałam się już na wejściu. Nikt nie mógłby mnie podglądać, zasłony były zasunięte, a do tego grube, ciemne i ciężkie. A nawet jeśli komuś by się udało zobaczyć mnie nago, nie obchodziło mnie to. Być widzianą nago, gdy ma się tą pracę? Błagam, to przecież codzienność. Najwyżej ktoś by miał miły czas, i to za darmo.
Poszłam szybciej niż myślałam, bo zaraz po wrzuceniu sukienki do odplamiacza i zjedzeniu rogalika. I znowu wstałam późnym popołudniem, i wybrałam się na poszukiwanie potencjalnych klientów...
< Elizabeth? Jako że brak pomysłu na teraz, to w bliskim czasie możesz oczekiwać klientki... Tak więc proszę poćwiczyć szycie bez blizn.. x3 >
Od Elizabth CD Carmine
Ta noc była naprawdę ciekawa. Jedyną rzeczą, o której udało nam się dowiedzieć o mężczyźnie był jego pseudonim - Bone. Jakże prosto, nieoryginalnie i beznadziejnie. Nie miałyśmy nic innego do wyboru, jak spełnić groźbę Carmine.
- To co z nim zrobimy? - spytałam
Było około godziny trzeciej trzydzieści. Byłam już delikatnie zmęczona, bo zazwyczaj kładłam się koło północy a wstawałam koło piątej. Tymczasem dziewczyna wyglądała na dość żywą, tak, jakby ta godziny działała na nią pobudzająco.
- Możemy go zabić. - uśmiechnęła się szeroko, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
- Bez sensu. - zapadła chwila ciszy - Wiem. Niech on będzie wiadomością.
Otworzyłam jedną z szafek, gdzie znajdowało się wiele małych pojemniczków. Każdy z nich był oznaczony jakąś literką bądź numerem, ale tylko ja wiedziałam, co one oznaczają. Do tego każdy był innego koloru. Wybrałam ten jasnozielony z podpisem "C7I". Co oznaczał ten napis? Zupełne nic. Losowe litery. Nabrałam ciesz do strzykawki i wbiłam ją w ramię mężczyzny. Nic nie powiedział; nawet, gdyby chciał, to by nie mógł. Podczas jednej z 'zabaw' stracił język.
- Co to? - spytała Carm
- Trucizna - uśmiechnęłam się - Zabije go w przeciągu trzech dni.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Teraz wystarczyło nam tylko zostawić wiadomość. Wybrałyśmy do tego jego plecy. Moja towarzyszka się tym zajęła. Wiadomość była bardzo prosta: ,,Czekamy na was. Nie wygracie.". Nie podpisałyśmy się, zabójcy tacy jak on zazwyczaj mieli dużo klientów i celów, co było jednoznaczne z groźbą dla innych morderców w tym mieście. Zadbałyśmy o to, by Bone nie mógł także napisać, przez kogo został złapany. Jedyne, co mógł zrobić to wrócić do swojego zleceniodawcy.
Związałam mu oczy i pozbawiłyśmy go przytomności, a następnie wywiozłyśmy go tam, gdzie się po raz pierwszy spotkaliśmy. Potem oddaliłyśmy się od tego miejsca i przez przypadek dotarłyśmy pod jakiś jeszcze otwarty klub.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - spytałam Carm, a zaraz po tym ziewnęłam.
<Carmine? Też nie miałam pomysłu co napisać...>
Toby Monsuro
Toby jest przywódcą wszędzie. Balet w sobie. Jeśli ktoś mu podpadnie, zginie. Za godzinę, jutro, za miesiąc... Nie ważne. On zginie. Chłopak często znajduje sobie dziewczyny na jedną noc, a potem ją zabije.
Jest rozpuszczony, przez swoich rodziców, dlatego jest zadufany w sobie.
Praca: Nie jest mu potrzebna praca. Wszystko mogą mu załatwić rodzice
- Ma surinamskie korzenie
- Ma dużego
- Jego Kiełek
- Pali, pije, wszystko naraz
- Zabija głównie pistoletami i nożami, ale czasami zdarzy mu się zamordować gołymi rękami.