Od Carmine CD Amin

- Uh, ale ciemno... - mruknęłam sama do siebie, zagryzając wargę. Właśnie polowałam na jakiegoś nadzianego dupka, by zręcznie pozbawić go sporej sumki, a może i całego portfela. Albo życia. Zależy, jaki będzie, hmm...
Obiema dłońmi przytrzymywałam na głowie cieniutki szal, dający mimo wszystko sporo ciepła. Strasznie wiało, przemarzły mi uszy... Niewdzięczna praca.
Podczas gdy dreptałam po chodniku przy głównej drodze, a latarnie dawały stanowczo zbyt mało światła, usłyszałam za sobą cichutki szum opon na drodze. Zbliżał się do mnie, a gdy kątem oka zauważyłam, że się ze mną zrównał, zwolnił. Jechał teraz tuż obok mnie.
Mmm, ładne auto, wygląda bogato... Zza czarnych szyb co prawda nic nie widać, ale najwyraźniej ten ktoś ma coś do mnie.
Zatrzymałam się, samochód również. Okno otworzyło się bezszelestnie. Za kierownicą siedział taki łysol w ciemnych okularach... Koleś, ty coś wogóle widzisz?
- Czysta? - padło pytanie. Wskaźnik wartości natychmiast poszybował w górę, takie pytanie pada rzadko... Ale mnie osobiście to obraziło
- Oczywiście że tak! - prychnęłam. Niby tylko pytanie, ale o dziewuszkę z jakimś paskudztwem łatwo, ja bym sobie nigdy na to nie pozwoliła... - Jestem warta swojej ceny!
- ...Wsiadaj. - uaaaa, ale gadatliwy! Ale autko i tak fajne, więc będę tak łaskawa i wsiąde.
Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, pojazd ruszył
- Dokąd jedziemy?
- Potraktuj to jako zadanie specjalne. Młody, niedoświadczony mężczyzna. - po tych krótkich wyjaśnieniach wnioskowałam, że pewnie facet jest brzydki jak noc, a to jego sługus. Aaaale, gdy wymienił kwotę, użyłam swojego najpiękniejszego uśmiechu. O taaak, tak może być. To takich pięć, sześć grubych portfeli plus biżuteria... - Oczekiwana jest pełna dyskrecja.
- Tak, tak. Nigdy nie zdradzam żadnych szczegółów.. - machnęłam ręką. Nie miałam nawet komu tego zdradzać.

Po kilku minutach jazdy moim oczom ukazała się spora hacjenda. Było coraz ciekawiej
Prowadzono mnie przez wielkie korytarze, do jeszcze większego pokoju. Śliczne łóżko... Ale moje i tak lepsze. Te słupki i rzeźbienia nie są w moim stylu.
Miałam się rozgościć, usiąść i poczekać. No spoko.
Zrzuciłam buty i szal, doprowadzając do porządku gruby warkocz, spleciony ze wstążkami. Karminowymi, odpowiadającymi mojemu imieniu...
Na szafce obok łózka stała karafka z czerwonym winem, i dwa pięknie zdobione kieliszki. Szkło, w drewnianej oprawie, zdobione srebrem...? Ciekawe.
Nalałam wina do obu. Jeden ujęłam delikatnie w palce i upiłam kilka łyków. Wyśmienite...
Opadłam na łóżko, na wpół leżąc i opierając się na łokciach. Uniosłam kieliszek i obserwowałam refleksy, jakie światło lampy zostawiało w trunku....
Drzwi się otworzyły, usłyszałam strzępki rozmowy. Najpierw weszła jakaś baba, to znaczy postawiła stopę w progu, i zaraz się cofnęła, wpychając do środka mężczyznę...
Uuu, wcale nie jest brzydki... Nawet... Przystojny, mrrr....

< Amin? Opko w tempie ekspresowym ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

^